Katarzyna Bik – Nazwałem je Epifaniami…

/ / Opinie

„Epifanie” – objawienia, pojawienia – to prostokąty płótna pokrytego farbą o bogatej, zrytmizowanej, reliefowej fakturze. Głęboką, aksamitną czerń tła przenikają smugi światła, tworząc elementarne, geometryczne figury i układy. Jarzące się czerwienie, błękity, zielenie i żółcie układają wzór bożego posłańca – Angelosa. Świetlista błyskawica oddziela stronę dnia od strony nocy na płótnach Władysława Podrazika.

Były jak przybycie
niewidzialnych istot
jak powiew
który wpada
przez otwarte okno

Nazwałem je epifaniami
Bo przecież winny
Mieć jakąś nazwę
W ludzkim języku

Dawniej oranże
cynobry i żółcie
znieruchomiałe
w koncentrycznej chwale

Teraz formy
innej obecności
przeświecające
przez noc materiału

W galerii Andrzeja i Teresy Starmachów prezentowane są obrazy Podrazika – ucznia prof. Nowosielskiego i spadkobiercy podobnej orientacji duchowej w sztuce. Artysta, wątpiąc, że świat wrażeń i emocji może się stać źródłem sztuki poruszającej problemy uniwersalne, rozpoczął poszukiwania w obszarze abstrakcji. Abstrakcyjna forma jego płócien pozbawiona jest jednak geometrycznej oschłości dzięki nasyceniu światłem. Rzeźbiarska niemal faktura podkreśla temperaturę barw.

Skupione, poetyckie, lecz jakby bezosobowe malarstwo Podrazika przyciąga siłą i czystością wizji. Stojąc przed jego płótnami, widz pochłaniany jest przez dzieło, zmuszany do wnikania w nie. Obraz – przedmiot do kontemplacji – staje się przezroczysty jak szyba, przenosi w odwrotną stronę świata, objawia inną rzeczywistość. I to jest prawdziwe zadanie sztuki. Pulsujące wewnętrznym światłem, nieruchome tablice Podrazika przywodzą mi na pamięć uwagę S. Weil: „Dzieło sztuki ma swego autora, a jednak, kiedy jest doskonałe, jest w nim coś do głębi anonimowego. Naśladuje anonimowość sztuki boskiej”. Malarstwo Podrazika zdaje się podążać taką właśnie drogą.

(„Gazeta Wyborcza – Gazeta w Krakowie” nr 133, 1993)